Podczas zebrania w głosowaniu tajnym wybrano trzy stale urzędujące osoby, oddelegowane wyłącznie do pracy związkowej przewodniczącego, zastępcę przewodniczącego oraz sekretarza:
Bolesław Kozłowski – przewodniczący – oddział grzewczy
Józef Małobęcki – zastępca przewodniczącego – oddział grzewczy
Anna Czerwiec – sekretarz – pole górnicze „Z”
Wybrano również prezydium związku, komisję zakładową, komisję rewizyjną oraz delegatów na zjazd regionalny. Zgodnie z ordynacją przewodniczący oddziałów automatycznie stali się członkami Komisji Zakładowej.
Oprócz nich Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” w Kopalni Siarki „Siarkopol” w Grzybowie liczyła 54 członków w składzie:
Andrzej Ptak – Oddział Grzewczy – Przewodniczący
Tadeusz Ratusznik – Pole W–S – Przewodniczący
Stanisław Pitek – Pole Z – Przewodniczący
Maciej Franke – Rafinacja – Przewodniczący
Zbigniew Kowalik – Łączność – Przewodniczący
Wanda Ojdana – Hotele Robotnicze – Przewodniczący
Józef Kowalik – Administracja – Przewodniczący
Michał Socha – Zaopatrzenie – Przewodniczący
Czesław Forkasiewicz – Urządzenia Energo-Mechaniczne –Przewodniczący
Marian Patrzałek – Oddział Kolejowy – Przewodniczący
Marek Zdziuch – Utrzymanie Ruchu Elektrycznego – Przewodniczący
Henryk Wrona – ZOW – Przewodniczący
Kazimierz Mnich – ZBR – Przewodniczący
Tadeusz Podgórski – Transport – Przewodniczący
Adam Chmiel – Warsztaty Mechaniczne – Przewodniczący
Tadeusz Dubiel – Sprzęt Ciężki – Przewodniczący
Marek Kosiński – Straż Pożarna – Przewodniczący
Andrzej Kudla – Laboratoria – Przewodniczący
Marian Piątkowski – Renciści – Emeryci – Przewodniczący
Henryk Maciejski – Utrzymanie Ruchu Kotłowego – Przewodniczący
Piotr Trych – Zakład CS2 – Przewodniczący
Stanisław Mikołajczyk – Zakład CS2
Zdzisław Witas – Rekultywacja
Tadeusz Madej – Pole A–Z
Andrzej Lis – Utrzymanie Ruchu Mechanicznego
Maciej Piątkowski – Oddział Grzewczy
Aleksandra Cukierska – Laboratoria
Kazimierz Myśliwiec – Pole W–S
Stanisław Jastrząb – Administracja
Jan Lampart – Transport
Halina Wiktorowska – Zaopatrzenie
Barbara Gąsior – Rekultywacja
Mieczysław Baczewski – Utrzymanie Ruchu Elektrycznego
Gerard Dworecki – Zaopatrzenie
Tadeusz Kozioł – Warsztaty Mechaniczne
Czesław Kaszluga – Utrzymanie Ruchu Kotłowni
Stefania Polniak – Utrzymanie Ruchu Elektrycznego
Leopold Topolski – ZOW
Jerzy Zieliński – Warsztaty Mechaniczne
Wiktor Poniewierski – Zaopatrzenie
Wiesław Bednarek – ZBR
Józef Słomka – Pole A–Z
Czesław Dzieciuch – Sprzęt Ciężki
Wojciech Adamiec – Oddział Grzewczy
Andrzej Czeczot – Warsztaty Mechaniczne
Marian Stępień – Administracja
Marian Żak – Rafinacja
Jan Bugaj – Rafinacja
Barbara Skrzynecka – Administracja
Marian Pyciarz – Warsztaty Mechaniczne
Zdzisław Grelewski – Oddział Grzewczy
W skład prezydium powołani zostali:
Andrzej Ptak
Piotr Trych
Tadeusz Ratusznik
Stanisław Pitek
Mieczysław Baczewski
Michał Socha
Halina Wiktorowska
Kazimierz Myśliwiec
Jan Lampart
Maciej Franke
Wiktor Poniewierski
Aleksandra Cukierska
Marian Patrzałek
Wybrano komisję rewizyjną w składzie:
Władysław Uśmiał
Wacław Borowik
Stanisław Fołda
Jan Tubis
Mieczysław Popiołkiewicz
Eugeniusz Witaszek
Delegatami na zjazd regionalny Regionu „Ziemia Sandomierska” zostali:
Bolesław Kozłowski
Józef Małobęcki
Piotr Trych
Andrzej Ptak
Halina Wiktorowska
Marian Pyciarz
Wiktor Poniewierski
Stanisław Pitek
Na Społecznego Inspektora Pracy wybrano:
Mariana Pyciarza.
Po wyborach związek doczekał się wreszcie lepszego lokalu. Dyrekcja przedsiębiorstwa przydzieliła związkowi 3 pomieszczenia biurowe
w budynku dyrekcji, naprzeciwko pomieszczeń Związku Chemików i biur komitetu zakładowego PZPR. Tak więc związek znalazł się w „doborowym” towarzystwie, nie przywiązując wagi do tego faktu, jako że od tej pory był dominującą siłą w kopalni grzybowskiej.
Angaż Józefa Małobęckiego na zastępce przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w Kopalni Siarki.
Od chwili powstania „Solidarności” w kopalni żadne decyzje dyrekcji dotyczące spraw pracowniczych nie mogły być podejmowane bez konsultacji ze związkiem. Przede wszystkim należało zerwać z dotychczasową manipulacyjną zasadą głosowania kolektywnego, ponieważ istniało ryzyko, że w związku z nawałem komunistycznych organizacji istniejących w przedsiębiorstwie „Solidarność” mogła być przegłosowana. Zasadą stało się podejmowanie decyzji przez dyrekcję obojętnie w jakim gronie (dyrekcja, branżowcy, partia), a „Solidarność” się do tego ustosunkowywała.
Bolesław Kozłowski jako przewodniczący zajmował się sprawami socjalno-bytowymi i płacowymi w przedsiębiorstwie. Anna Czerwiec z racji swojej funkcji zajmowała się sprawami organizacyjnymi. Józef Małobęcki łączył obie funkcje, dbając o bieżące sprawy interwencyjne, jak również przede wszystkim nadzorując sprawy propagandowe oraz ochronę działań i interesów związkowych. W tym celu na jego życzenie zainstalowano w jego biurze teleks oraz uruchomiono połączenie z rozgłośnią zakładową, dzięki czemu komunikaty, oświadczenia i uchwały władz związkowych były bezpośrednio przekazywane telefonem w całym przedsiębiorstwie.
Jedynym oddziałem bez komisji oddziałowej „Solidarności” był departament po części zmilitaryzowanej straży przemysłowej, w której silnie skomunizowane kierownictwo wprowadziło dyscyplinę przez zastraszenie. W tej sekcji zakładu tylko jeden pracownik był członkiem „Solidarności”. Było to zaniedbanie ze strony Komitetu Założycielskiego, które należało szybko naprawić, a na co nie starczyło już czasu przed wprowadzeniem stanu wojennego. „Solidarność” w kopalni nadal budowała siłę swoich struktur zwołując zebrania komisji zakładowej, tworząc sekcję do spraw BHP, spraw płacowych, mieszkaniowych, socjalno-bytowych. Ogrom problemów był tak wielki, że przerastał możliwości czasowe trzech osób oddelegowanych do pracy związkowej. W skład sekcji wchodziły osoby będące członkami Komisji Zakładowej. Prace i samo organizowanie sekcji było mozolnym procesem i wymagało czasu. Wynikało to z powodów, na które członkowie komisji nie zawsze mieli wpływ. Kopalnia pracowała w systemie 4-brygadowym. Zdecydowana część Komisji pracowała na zmiany. Z tego powodu uczestnictwo w pracach Komisji Zakładowej często stało pod znakiem zapytania. Dochodziły do tego również niewiarygodne z dzisiejszego punktu widzenia chroniczne braki w zaopatrzeniu. Permanentne braki rynkowe dotyczyły wszelkich dóbr, czy to spożywczych, czy to przemysłowych. Braki te spowodowane były dwiema przyczynami. Pierwsza to dyletanctwo, niekompetencja i nieudolność władzy komunistycznej w dotychczasowym zarządzaniu. Drugą było celowe ukrywanie i przetrzymywanie towarów. Ta perfidna manipulacja obliczona była na zmęczenie społeczeństwa i przerzucenie na związki odpowiedzialności za braki w zaopatrzeniu, jako że to związek organizował strajki godzące w produkcję. Była to typowa kolejna, prowadzona z premedytacja manipulacja władzy komunistycznej. Życie społeczeństwa polskiego w tym czasie polegało na ustawicznym poszukiwaniu produktów niezbędnych do życia. Problem ten również dotyczył członków Komisji Zakładowej, co powodowało, że frekwencja podczas jej zebrań nie zawsze była zadowalająca.
W tym czasie „Solidarność” w kopalni odegrała kontrowersyjną rolę. Zmanipulowany przez gremia (w tym gremia związkowe) związek przystąpił do podziału mieszkań zakładowych, czego nie powinien był robić, jako że nie był ich posiadaczem. Zbyt wielu pracowników kopalni czekało na przydział mieszkania lub na jego zamianę. Pośród tych pracowników byli również członkowie komisji zakładowej „Solidarności”. Nastąpił tutaj niedopuszczalny paradoks. Związki przydzielały nie własne mieszkania z puli budownictwa zakładowego, a obrońcą interesów pracowniczych zamiast związków stała się dyrekcja. Procedura przydziału mieszkań rzekomo miała służyć skróceniu czasu oczekiwania, jako że opiniowanie decyzji dyrekcji miało niepotrzebnie wydłużyć okres zasiedlania tych mieszkań. W ostateczności stało się tak, że w dni przyjmowania pracowników przez dyrektora w sekretariacie dyrekcji ustawiła się długa kolejka ludzi wnoszących skargi i zażalenia po przydziale mieszkań, dokonanym przez związki. Paradoks sytuacji polegał na tym, że dyrekcja stała się obrońcą członków związku. Było to całkowitym zaprzeczeniem celów i ideałów związku „Solidarność”. Był to niewybaczalny błąd, kładący się cieniem na opinii związku nie tylko w kopalni, ale również w całym rejonie „Ziemi Staszowskiej”. Zrozumiałe słowa krytyki rozbrzmiewały w przedsiębiorstwie i w innych zakładach staszowskich. Do działalności interwencyjnej związku w kopalni należy zaliczyć w tym czasie powołanie komisji, której zadaniem było zweryfikowanie i rozwiązanie problemu wilgoci w mieszkaniach na osiedlu „Wschód”. W wyniku kontroli fakty te zostały potwierdzone, więc postanowiono ocieplić bloki od zewnątrz podczas ich tynkowania. Kopalniana „Solidarność” dążyła do uznania nagminnie występujących chorób dróg oddechowych pracowników jako choroby zawodowej. W tym celu zastępca przewodniczącego Józef Małobęcki zwrócił się do „Solidarności” Akademii Medycznej w Krakowie o przysłanie komisji, która potwierdziłaby to stosownymi, niezależnymi badaniami.
Józef Małobęcki jako przewodniczący rejonu „Ziemia Staszowska” oraz jako zastępca przewodniczącego związku „Solidarność” w Kopalni Siarki odbywał dość częste wyjazdy do siedziby Regionu „Ziemia Sandomierska” w Stalowej Woli. Podczas powrotu z jednego takiego pobytu został wraz z innymi działaczami zarządu regionu aresztowany w Tarnobrzegu i oskarżony o przewóz literatury bezdebitowej z zamiarem jej rozpowszechniania. Po kilku godzinach pobytu w budynku Komendy Wojewódzkiej MO zostali oni zwolnieni. Na drugi dzień załoga przedsiębiorstwa została poinformowana o represji w specjalnie wydanym komunikacie. Po ogłoszonym przez rozgłośnię komunikacie doszło do ostrej konfrontacji Józefa Małobęckiego z dyrektorem przedsiębiorstwa Franciszkiem Nadrowskim, który stanowczo sprzeciwiał się podawaniu takich „niesprawdzonych” informacji bez jego wiedzy. Sprzeciw został odrzucony. Równolegle działalność prowadziła Terenowa Komisja Koordynacyjna „Ziemi Staszowskiej”, a jej cotygodniowe spotkania odbywały się w klubie zakładowym Kopalni Siarki przy ul. Langiewicza. Miały one na celu zwiększenie efektywność podejmowanych akcji, a także przygotowanie do rozwinięcia działalności na szerszą skalę.
W tym samym mniej więcej czasie do Józefa Małobęckiego zgłosił się Stanisław Żyła ze wsi Poddębowiec z prośbą o pomoc w zorganizowaniu Niezależnego Samorządnego Związku Rolników „Solidarność” na terenie „Ziemi Staszowskiej”. Nawał obowiązków trudno było pogodzić z nowym zadaniem, jak również trudno było takiej prośbie odmówić. Pierwsze spotkania ze Stanisławem Żyłą ograniczały się raczej do udzielania porad, ale nieco później przekształciły się w większe zaangażowanie. W marcu 1981 r. nastąpiła kolejna bardzo groźna w skutkach dla związku, a w szczególności dla Polski prowokacja, znana jako „prowokacja bydgoska”. Doszło do niej w następujących, skrótowo przedstawionych, okolicznościach.
Powstanie „Solidarności” robotniczej zaktywizowało rolników indywidualnych, dążących do utworzenia organizacji na wzór robotniczego związku „Solidarność”, reprezentującej ich interesy. Rolnicy zorganizowani w komitety założycielskie domagali się od władz komunistycznych rejestracji swojej organizacji związkowej „Solidarność”. W odróżnieniu od jednolitej „Solidarności” robotników rolnicy byli zorganizowani w NSZZ „Solidarność Rolników Indywidualnych” oraz w tarnobrzeskim w NSZZ „Solidarność Wiejska”, na której czele stanął wspomniany wcześniej weteran działalności antykomunistycznej na wsi – Jan Kozłowski. Wiadomo było, że zagrożenie dla komunistów spowodowane „Solidarnością” robotniczą niewspółmiernie wzrosłoby po zarejestrowaniu się zorganizowanych rolników, tych prawdziwych żywicieli narodu, którzy zawsze byli w głębokiej opozycji do władzy komunistycznej. Pogarda do ich pracy, obłożenie podatkami i składkami ubezpieczeniowymi były powszechnie stosowanymi metodami wyrugowania ich z ziemi. NSZZ „Solidarność” jako wcześniej wspomniany ruch społeczno-polityczny nie mógł nie poprzeć dążeń rolników, którzy kierowali się tymi samymi zasadami ideowymi i zmierzali do tych samych celów.
W tym czasie reprezentanci rolników z całej Polski prowadzili strajk okupacyjny w Ustrzykach Dolnych, domagając się rejestracji ich organizacji związkowej. Oprócz terenów południowo-wschodniej Polski, gdzie presja rolników była tradycyjnie najsilniejsza, działalność związkowa rolników rozwijała się w radomskim, na Mazowszu oraz w bydgoskim. Na odbywające się obrady wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy został zaproszony przewodniczący tego regionu Jan Rulewski, którego zadaniem było zabrać głos w czasie obrad i przedstawić dążenia „Solidarności” tego regionu, jak również udzielić poparcia „Solidarności Rolników Indywidualnych”. Podczas sesji Jan Rulewski oraz inni przedstawiciele regionu zostali dotkliwie pobici przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Obecność MO, nigdy i nigdzie przedtem niebiorącej udziału w sesji żadnej rady, nie była przypadkowa. Cała akcja zakończona pobiciem została szczegółowo przygotowana, co wynika z późniejszych relacji. Związek, korzystając ze statutowych uprawnień, zastosował ostateczną obronę, jaka mu przysługiwała, ogłaszając ostrzegawczy strajk ogólnokrajowy i przygotowując się do strajku generalnego. Strajk generalny był ostatecznością w przypadku niewykrycia inspiratorów tej prowokacji i ich ukarania. Powstało pytanie. Kto przygotował tę prowokację i dlaczego?
Społeczeństwo zostało podzielone. Należy wspomnieć, że wcześniej mianowany premierem rządu komunistycznego gen. Wojciech Jaruzelski był jednocześnie ministrem obrony narodowej, a nieco wcześniej został „wybrany” na sekretarza komunistycznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W rezultacie posiadał wszelkie, w tym czasie najważniejsze, atrybuty władzy w Polsce. Wojciech Jaruzelski był ministrem obrony narodowej w rządzie Władysława Gomółki i z jego to rozkazu w tłumieniu protestu antykomunistycznego w Gdańsku w 1970 r. udział wzięło wojsko. Wiadome było, że prowokacji tej nie przygotował ktoś na niższym szczeblu, jakim była Komenda Wojewódzka MO w Bydgoszczy, lecz decyzja o jej przeprowadzeniu mogła zapaść tylko na najwyższym szczeblu hierarchii komunistycznej. Podstawowe było również pytanie, jaką rolę odegrał tu Wojciech Jaruzelski? Czy wiedział o tej prowokacji i czy był jej organizatorem? Czy była też to prowokacja przeciwko jego poczynaniom w stosunku do „Solidarności”, uznanym przez tzw. „beton partyjny” za zbyt łagodną. Dlaczego doszło do tej prowokacji? Był to prawdopodobnie czujnik i test władzy komunistycznej dokonany na społeczeństwie, który miał odpowiedzieć na pytanie, jak daleko można posuwać się w walce ze społeczeństwem i jaka będzie jego odpowiedź. Zdeterminowane społeczeństwo odpowiedziało strajkiem ostrzegawczym.
Dokładnie w tym samym czasie odbywało się spotkanie w Urzędzie Miasta Staszowa naczelnika miasta Władysława Szeligi z członkami Komisji Zakładowej Kopalni: Józefem Małobęckim i Andrzejem Ptakiem. Spotkanie to dotyczyło bezprawnego zajęcia mieszkania zakładowego przez mieszkańca Staszowa niebędącego pracownikiem kopalni. Niezmiernie ciężka i trudna sytuacja bytowa, spotęgowana osobistą tragedią zmusiła tego człowieka do takiego kroku. Była to sytuacja z moralnego punktu widzenia bardzo niewdzięczna, przykra i krępująca dla związkowców. Było to jednak mieszkanie zakładowe, już przyznane pracownikowi kopalni. Zgoda na jego zajęcie byłaby precedensem zasiedlania „na dziko” mieszkań należących do innych. Dlatego też – pomimo pełnego współczucia i zrozumienia zaistniałej sytuacji – związkowcy domagali się opuszczenia lokalu. W takich to nieszczęściach ludzkich przyszło związkowcom brać udział i działać. Sytuacje bardzo niewdzięczne i przykre, niezawinione przez nikogo, jedynie przez nieudolną, nieefektywną władzę komunistyczną, która nie mogła zaradzić sytuacji bytowej narodu, pomimo powtarzanych przez 40 lat obietnic. Spotkanie w Urzędzie Miasta zostało przerwane telefonem sekretarza Komisji Zakładowej Anny Czerwiec, wykonującej polecenia Krajowej Komisji Porozumiewawczej związku, nakazujące zerwanie wszelkich rozmów z władzami wszystkich szczebli na terenie całego kraju, w związku z wydarzeniami w Bydgoszczy.
Rozpoczęto przygotowania do strajku generalnego w całym kraju. Pod nieobecność często chorego przewodniczącego kopalnianego związku Bolesława Kozłowskiego odpowiedzialność za strajk spadła na jego zastępcę Józefa Małobęckiego, który jako przewodniczący Terenowej Komisji Koordynacyjnej „Ziemi Staszowskiej” koordynował również strajk w innych zakładach staszowskich. Niezawodnymi pomocnikami w koordynacji strajku okazali się założyciele związku Andrzej Ptak oraz Piotr Trych, którzy na zmianę z innymi członkami Komisji Zakładowej pełnili dyżury w kopalni 24 godziny na dobę, do czasu odwołania strajku generalnego. Dyżury te były konieczne ze względu na możliwość prowokacyjnego sabotażu. W związku z charakterem pracy kopalni praca w oddziałach produkcji bezpośredniej nie mogła być zatrzymana. Zatrzymano jednak prace w oddziałach wspomagających. Dostanie się na teren każdego oddziału osób postronnych, niepracujących na tych oddziałach było dozwolone tylko osobom legitymującym się przepustką wydaną przez Komisję Zakładową związku. W tych okolicznościach doszło do nietypowego w życiu kopalni zdarzenia, kiedy to sekretarz zakładowy PZPR Henryk Winiarczyk, „pierwszy po Bogu” człowiek w kopalni, który w każdych okolicznościach miał prawo wejścia na każdy oddział, nie został na oddział Utrzymania Ruchu Kotłowni wpuszczony, jako że nie posiadał upoważniającej przepustki. Dyrektor kopalni Franciszek Nadrowski powiadomiony o tym fakcie wpadł jak burza do biura Komitetu Strajkowego z okrzykiem: „Panowie, ja z wami zwariuję!” Trudno się było „notablom” pogodzić z nową rzeczywistością.
Strajk generalny nie doszedł do skutku, chociaż po części jego znamiona były już widoczne. Nastąpiło tzw. „porozumienie warszawskie” pomiędzy przewodniczącym związku Lechem Wałęsą a reprezentującym komunistów Mieczysławem Rakowskim. W mediacji prowadzącej do zawarcia tego porozumienia czynny udział wziął Episkopat Polski z prymasem kardynałem Stefanem Wyszyńskim na czele.
W tym samym czasie odbywały się zakrojone na szeroką skalę manewry północnej grupy wojsk radzieckich tuż za granicami Polski. „Prowokacja bydgoska” jakoś dziwnie zbiegła się z tymi manewrami. Arbitralnie podjęta przez Lecha Wałęsę decyzja o wstrzymaniu strajku generalnego przyjęta została przez związkowców ze sprzecznymi uczuciami. Decyzja ta wynikała zapewne z obaw przed przyspieszeniem interwencji sowieckiej w Polsce. Za tę arbitralnie podjętą decyzję w marcu 1981 r. przyszło się Lechowi Wałęsie tłumaczyć na I Krajowym Zjeździe NSZZ „Solidarność” w gdańskiej hali „Olivii”. Trzeba przyznać, że po raz kolejny w historii sytuacja dla Polski była bardzo groźna. Pozytywnym skutkiem zaistniałych wydarzeń była rejestracja NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych